Witajcie!
Wczoraj obiecałam, że napiszę mój przepis na szarlotkę.
To jedno z moich ulubionych ciast. Uwielbiam smak kwaśnych jabłek złamany słodyczą cukry pudru i lodów waniliowych. Moje ciasto zawsze wychodzi cienkie i raczej nie rośnie więc nie denerwujcie się jeśli w czasie pieczenia nie pójdzie wam "do góry".
Składniki na ciasto:
1 masło roślinne
400g. mąki
1 szklanka cukru pudru
5-6 żółtek
Składniki na jabłkowy wkład:
1,5-2kg kwaśnych jabłek (ja standardowo używam szarej renety)
cynamon
cukier
Ciasto wykonanie:
Wszystkie składniki ucieram w makutrze (czyli jak mówi Wikipedia jest to gliniana misa z specjalnymi żłobieniami w powierzchni, aha makutra nie jest obowiązkowa, wystarczy zwykła miska). Zawsze zaczynam od roztarcia masła roślinnego z cukrem pudrem, potem dodaję żółtka i na końcu zaczynam podsypywać i rozkręcać mąkę. (Aha, gdzieś po drodze, raczej przed dodaniem mąki dodaję szczyptę soli.) W rezultacie kończę zagniatając ciasto rękoma w kulę. Nie dodaję proszku do pieczenia i dlatego wychodzi mi placek.
Ciasto wkładam na 15 minut do zamrażalnika.
W tym czasie zajmuje się masą i nagrzewam piekarnik do 180st.
Po kwadransie wyjmuję ciasto i wykrajam z niego 1/4 i tę część ponownie pakuję do zamrażalnika.
Pozostałe ciasto rozkładam na nasmarowanej masłem blasze i zapiekam do uzyskania jasnozłotego koloru przez ok. 15 minut. Po tym czasie wyjmuje blachę z piekarnika, nakładam jabłkową masę. Na jabłka rozcieram ciasto z zamrażalnika, używam do tego tarki z dużymi oczkami. Całość wkładam do piekarnika i piekę prze ok 30-35 minut w temperaturze 180st do uzyskania ciemnozłotego koloru na wierzchnich skrawkach ciasta.
Jabłkowy wkład wykonanie:
Jabłka obieram i kroję w drobną kostkę (moja ciotka po prostu wrzuca większe cząstki do blendera i dosłownie chwilę miksuje). Do garnka wlewam trochę wody, czyli tak około 1-1,5 cm i wrzucam jabłka. Całość duszę na wolnym ogniu. Do smaku* dodaję cynamon (z reguły 1 płaską łyżkę) i cukier (tu nie mam stałej proporcji jeżeli robię "na słodko" to dodaję 0,5 szklanki lub trochę mniej). Wszystko duszę do miękkości i takiego brunatnego kolorku. Czyli na małym ogniu zajmuje mi to ok. 30 min.
Lodowy finał:
Po wyjęciu z piekarnika odczekuję 10-15 minut i zaczynam nakładać przysmak na talerze. Ponieważ ciasto jest ciepłe i świeże może się rozlatywać. Do ciasta nakładam lody (dla mnie muszą to być śmietankowe, najlepiej Grycana) i przypruszam szarlotkę z wierzchu cukrem pudrem. Jeżeli jest to wersja "na bogato" całość ozdabiam bitą śmietaną. I to wszystko :)
* Oczywiście, jeśli lubicie skórkę pomarańczową to możecie ją dodać - ja od dziecka mam awersję do jej smaku choć pomarańcze jako owoce kocham.
Smacznego!
A jakie są Wasze ulubione ciasta jesienne? Jakie są Wasze przepisy na szarlotkę?
Buziaki :*